Patrzeć przez okno drugiego człowieka...

Ludzie i żywy kontakt. Choć bywa trudno i bywa za dużo i nie mam ostatnio czasu na pisanie to czuję, że żyję.
Wczoraj rano joga w Środowiskowym Domu Samopomocy ale też rozmowa o marzeniach, o wiośnie, o życiu. Bardzo lubię tu wracać. Potem spotkania w gabinecie w Kopalni Pozytywnej Zmiany i na koniec dnia joga na Zamku w Toszku.

Ludzie i żywy kontakt. Choć bywa trudno i bywa za dużo i nie mam ostatnio czasu na pisanie to czuję, że żyję.

I znów przypomina mi się opowieść Yaloma którego książkę czytałam kilka miesięcy temu.

(Dar terapii. List otwarty do nowego pokolenia terapeutów i ich pacjentów).

Yalom wspomina swoją dawną pacjentkę, która w wieku dojrzewania wiodła długą, gorzką i beznadziejną walkę ze swoim ojcem. Spragniona jakiejś formy pojednania z nadzieją czekała na wyjazd do college’u: ojciec miał ją zawieźć samochodem i mieli spędzić ze sobą czas tylko we dwójkę. Jednakże ta długo wyczekiwana podróż okazała się katastrofą. Ojciec zachowywał się dokładnie tak jak zawsze i całą drogę psioczył na brzydki i zaśmiecony potok wzdłuż drogi. Ona zaś nie widziała żadnych śmieci w pięknym czyściutkim strumyczku. Resztę podróży spędzili milcząc każde odwrócone w swoją stronę.

Jakiś czas później jechała tą samą drogą. Ku swojemu wielkiemu zdumieniu spostrzegła wówczas dwa strumienie - po jednym z każdej strony drogi. Tym razem to ona prowadziła. Strumień, który widziała przez okno kierowcy był dokładnie tak brzydki i zaśmiecony jak go opisywał ojciec.

Było już jednak za późno. Ojciec od dawna już nie żył.



Patrzeć przez okno drugiego człowieka. Próbować widzieć świat tak, jak go widzi drugi człowiek.

Trudne to bardzo. W życiu. W pracy.

Zdążyć.

Z mojego mieszkania na ulicy wolności widać przejeżdżające pociągi. Kocham to miejsce.
Przepływ. Ruch. Życie.

Fotka Monika Burszczan z warsztatu mocy dla kobiet w dniu otwarcia Stacji Kultury Pyskowice.
Luty 2024 r.
Katarzyna Szota-Eksner
Geek Factory